środa, stycznia 24, 2007

Not so bad after all

No i zaczęło się. Najbardziej zakręcony czas w życiu studentów - sesja. Liczyłem na to, że wszystko się potoczy fatalnie. Do tego stopnia miało się wszystko źle dziać, że zwątpiłem czy w ogóle dostanę zaliczenie z jakiegokolwiek przedmiotu. Miało, ale się tak nie stało. Po prawie tygodniowej nieobecności na zajęciach przyjeżdżam, a tu niespodzianka - zaliczenie z przedmiotu na 5 na którym miałem tyle nieobecności, że powinienem zapomnieć o jakichkolwiek szansach o zdanej sesji. Na domiar dobrego dostałem do ręki zagadnienia na egzamin wraz z notatkami. Tak po prostu. Czasem się los do mnie w dziwny sposób uśmiecha. Egzamin też się okazał szczęśliwy. W porównaniu z tym co mogło być, a tym co było to miałem spore szczęście i nawet coś napisałem(przez coś rozumiem, że na każde pytanie była odpowiedź mniej lub bardziej wyczerpująca). A jutro mam egzamin z biopolimerów. Przedmiot lightowy, ale nie wiem czy egzamin taki będzie. Jestem dobrej myśli. W końcu się też uczę do niego nie całkiem na ostatni moment ]:) No i się pochwalę co robiłem w domu dla odstresowania między pisaniem zaległych laborek, a nauką na egzamin. Zrobienie tego origami pozwoliło mi się chodźby na chwilę naprawdę oderwać od stresu sesyjnego.
120 moduły Sonobe złożone w kulę (10 żółtych, 50 czerwonych, 60 zielonych)

Brak komentarzy: