poniedziałek, stycznia 08, 2007

Angels intermezzo

Jest 4:24 jak zaczynam to pisać. Noc się za niedługo skończy i zawita przeklęty brat nocy - dzień. Noc dla mnie była dziś wyjątkowo bogata w doznania, ale z braku czasu będę się streszczał. Miałem się uczyć i dopieścić prezentację na dziś, ale... no właśnie cały ja ];) Noc? piosenka otrzymana mailem = nowy pomysł na rysunek. Ciekawa rozmowa na GG z przyjaciółką. Wstyd za męski rodzaj. Złe samopoczucie z tego powodu. Złe samopoczucie z powodu bycia spowiednikiem - to brzemię bywa ciężkie czasem... Złe samopoczucie potęgowane wspomnianą piosenką graną przez Winampa w pętli od 2 godzin. Balkon i herbata z malwy. Ochłonięcie. Dalsza, bardziej opanowana rozmowa. Rola pocieszyciela coś mi nie wychodzi, chodź się staram z całego swojego robaczywego serca. 10 minut cholernego milczenia - strach o życie przyjaciółki. Wielka ulga. "Śpij spokojnie". Strach przed porankiem. Godzinny zapał nad rysunkiem utrzymywany przez herbatę i piosenkę w pętli - tym razem na mp3playerze (to już 4 godzinę leci?). Krótko - nic dziś nie robiłem. Ale... to uczucie, że mogłem dziś być dla kogoś potrzebny w chwilach mroku, przygasza wszystkie wyrzuty sumienia związane z nie wykonaną pracą. Może później mnie dopadną. Teraz w każdym razie jestem szczęśliwy i nawet zadowolony z tego. Dawno nie czułem się tak zadowolony z siebie. Swoją drogą to mam chyba dużo więcej z Mefistofelesa w sobie niż myślałem.
...Więc kimże w końcu jesteś? - Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, ciągle dobro czyni.
Pora te uczucie samozadowolenia wspomóc kawą, herbatą i cukrem, a może jakoś przejdę ten koszmar nadchodzącego dnia i uratuję resztki honoru... Przynajmniej w 2 turze. Czy to sumienie zaczyna gryźć? Spadaj mi tu. ]:)

Brak komentarzy: