sobota, sierpnia 26, 2006

Frankenstein miał Igora, a ja?

Kojarzy ktoś tego Pana? (postać Igora z filmu "Młody Frankenstein" z 1974 w reżyserii Mela Brooksa) Pytałem się ludzi w domu czy kojarzą film i nikt nie zna. Może ja zapominam, że 5 min temu zagotowała się woda na kawę (kiepska pamięć krótkotrwała), ale np. pamiętam, że ten film leciał ok. 10 lat temu na Polsacie w niedzielne, jesienne popołudnie, na dworze od rana były chmury i było zimno, a ja wtedy siedziałem przy kaloryferze i zajadałem się babką oglądając film(niezła pamięć długotrwała, co nie ?) Do rzeczy. Dziś rano rozmawiałem z Kobrą na tlenie, dlaczego jego czytnik kart nie działa na Linuksie. Zaczęło się niewinnie.

Kobra: No ok... I fajnie ilustruje juzerfriendli Linuksa :)
Tylko powiedz, po ogon mi to ;] ?
Ja mogę znosić, że nie robi tego sam... Ok, grzeeeczny Linuks, podepniemy ręcznie, pomęczymy się za systemik.
Ale nie zamierzam szukać, kombinować, testować! Gdy podpinam takie urządzenie, to znaczy, że chcę zgrać fotki na hd, a nie pobawić się w 'uruchom usb jeszcze dziś...jeśli zdążysz' ;)

(...)
Lightnir: :] dlatego ja mam wpisy w fsubie, i sobie jeszcze regułkę zrobię by po podłączeniu mojego aparatu cyfrowego zamontuje pod odpowiedni katalog. Dobry linux to taki co się spyta "Mogę zamontować urządzenie, Mistrzu?" - ja na niego spojrzę spod byka, po czym walnę w klawisz "Y", a on odpowie "yes, Master!" :D Grunt to dobrze go rozumieć Lightnir: no a ja też spadam odespać trochę nocki :]
Kobra: Zapewniam Cię, że łatwiej ustawić taki bajer pod windows :]
Kobra: Wystarczy jeden *.bat i wpis autostartowy dla urządzenia w rejestrze :]
Lightnir: Taak, to zabrzmiało jak prowokacja! Dziś pod wieczorem pod Linuksem bedę się bawił w zmuszenie mojego do zrobienia tego co opisałem :]
Lightnir: Mój bedzie mi mówił "Master" :D
Lightnir: he he

Tak jak napisałem i też zrobiłem ];)
Aha, mała dygresja jeszcze. Co na filmach z komputerowymi geniuszami z kompleksem niższości robi najczęściej komputer? tik... tak... tik... tak... Bzzzzzz. Koniec czasu. Odp.: Odpowiada na polecenia użytkownika. Pytanie tylko, w jakim głosie. Preferowany są 2 wersje. Pierwsza - niewolnica z naprawdę erotycznym głosem ( Mmmmmmm ]:) ) lub też druga - służący z głosem w stylu lokaja z starych,czarno-białych horrorów, jak np. Igor z Frankensteina. Tą opcję wybrałem. Koniec dygresji.

Jako, że mój ARCH Linux używa dynamicznego systemu urządzeń(udev) okazało się to niezwykle proste. Odpuściłem sobie opcję z wciskaniem "Y", bo bez sensu to jest, ale to możliwe i gdybym chciał to się też da zrobić. Obeszło się też bez wpisów do pliku /etc/fstab. Po krótkim pogooglówaniu wylądowałem na angielskim forum ARCHa, gdzie nasz rodak - lanrat - opisał świetny sposób montowania pendrivów, dysków USB itp. Zmodyfikowałem jego metodę nieco, dla zabawy. Po pierwsze utworzyłem sobie nową regułę dla udev:
[root@developer ~]# touch /etc/udev/rules.d/evil.rules
Tak wygląda mój nowy plik regułek:
# My udev rules witch help me someday take over the World ]:)
# My Cam rules

KERNEL=="sd[a-z]", SYSFS{product}=="Eye-Q 3340z ", SYMLINK+="eyeq", GROUP="users", OPTIONS="last_rule"
ACTION=="add", KERNEL=="sd[a-z][0-9]", SYMLINK+="eyeq", GROUP="users", SYSFS{product}=="Eye-Q 3340z "
ACTION=="add", KERNEL=="sd[a-z][0-9]", RUN+="/bin/mkdir -p /mnt/Eye-Q"
ACTION=="add", KERNEL=="sd[a-z][0-9]", RUN+="/usr/bin/play /etc/udev/rules.d/allowme.wav"
ACTION=="add", KERNEL=="sd[a-z][0-9]", RUN+="/bin/mount -t auto -o rw,noauto,sync,dirsync,noexec,nodev,noatime /dev/%k /mnt/Eye-Q", OPTIONS="last_rule"
ACTION=="remove", KERNEL=="sd[a-z][0-9]", RUN+="/bin/umount -l /mnt/Eye-Q"
ACTION=="remove", KERNEL=="sd[a-z][0-9]", RUN+="/bin/rmdir /mnt/Eye-Q", OPTIONS="last_rule"

Fragment dotyczy tylko mojego modelu aparatu. Tworzony jest osobny katalog /mnt/Eye-Q i montowany jest system plików karty SD aparatu(fat16). Zwrócę uwagę na zaznaczony na zielono fragment. To jest fragment który mi się najbardziej podoba ]:) - po podłączeniu aparatu słychać słowa Igora z filmu: "Allow me, Master" [plik jest z stąd]. Co ciekawe można zmodyfikować to tak by dla prawie każdego modelu urządzenia, ba nawet konkretnego numeru seryjnego zrobić jakieś "cuda" przy wsadzaniu kabla USB. Jak sobie znajdę jakiś fajny pakiet plików wav to sobie zrobię cały temacik w KDE ( oby opcja famebotu ]XD ). Całość zajeła mi 2 godziny (z rana), z czego 1 na poczytanie forum i zrobienie regułki, a druga godzina mineła na szukaniu odpowiedniego WAVa i zabawa z konquerorem. Chciałem by mi od razu otwierał folder w konquerorze w nowej zakładce, ale realizacja tego z poziomu konsoli okazała się trochę kłopotliwa. Znaczy się da się, bo skrypt mam i dziła częściowo. Ale stwierdziłem, że tak bardzo mi do szczęścia to nie jest potrzebne.

Ciekawe jak to zrobić na Windows?

PS. Uff, wreszcie skończyłem pisać. Tak to jest jak przez 2 h się gada, a właściwie "speakuje", na ICQ z chińską studentką filologii angielskiej pisząc jednocześnie bloga. Swoją drogą chińczycy są bardzo mili. Mają nawet własnego "narodowego" linuksa [klik]

czwartek, sierpnia 24, 2006

Sesja zdjęciowa

Mam nową zabawkę ]:) No może nie tak nowa, ale za to fajna. Znajomy podarował mi swój stary cyfrowy aparat - Concord Eye-Q 3340z. Nie była mu już potrzebna, bo sobie camcorder Sony kupił (swoją drogą bardzo powalony model jak na mój gust). Aparat jest dość fajny, chociaż ja go raczej traktuję jako czytnik kart SD :) Ale hej, darowanemu koniowi nie patrzy się w gębę. Posiedziałem dziś trochę przy nim, by go naprawić. Zapomniałem dodać, że klapka od baterii się nie domyka (tak jak mówiłem - fajny czytnik kart SD ];) ). Tak, to jest lutownica. Po wtopieniu kawałka metalu w plastikową obudowę, klapka o dziwo się znów zamyka. Barbarzyńskie - wiem, ale skuteczne. Po tym "zabiegu kosmetycznym" wybrałem się na dwór by wytestować aparat. Nie zdążyłem jeszcze dobrze wyjść, a już znalazł się pierwszy model. Od dwóch dni ojciec ciął piłą spalinową drewno na opał i teraz szopa jest zawalona po sam dach drewnem. I akurat usłyszałem coś dochodzącego z stamtąd. Po krótkim zoomowaniu znalazłem sprawcę: Niestety jak się zbliżyłem, to uciekł w głąb hałdy pachnącej żywicą. I musiałem sobie poszukać innych modeli. Tak wyglądają moje pierwsze próby z kamerką:
Kwiatek z ogrodu (1024x768 - kliknij, zapisz,wrzuć na tapetę ;P )
Pnącze rosnące w podwórku na murze Perła - mój pies. Niezła z niej aparatka. Potrafi więcej min strzelać niż Louis de Fines. Orzechy włoskie (fotka z dachu garażu) Przebijające się promyki światła... (widziane z dachu) Perła i jedna z jej min przy maksymalnym zoomie (dalej siedzę na dachu). Opłacało się siedzieć na tym dachu, bo w międzyczasie ta mała niezdara wyszła spod ukrycia i rozłożyła się by opalać ];) Tym razem dała sobie zrobić, więcej fotek, zanim się schowała. Nie, to nie jest prawdziwy kwiatek. I tak, to jest probówka. Co robi probówka u mnie w domu? Zboczenie/skrzywienie zawodowe. Kiedyś robiłem próbę Tollensa na kółku chemicznym w LO i fajnie mi wyszło lustro srebrzane na dnie probówki, więc na pamiątkę przyniosłem probówkę do domu. Teraz mam w niej kwiaty. Te same kwiaty. Ciekawy efekt za mocnym flashem. Wygląda jakby blur, ale fotka nie została edytowana w żadnym programie graficznym.
No muszę powiedzieć, że aparat przeszedł próby pomyślnie. Na linuksie można go montować i problemów nie ma - a miały jakieś być? Pozatym można nim kręcić filmy, ale jedynie bez głosu w formacie AVI. A więc, drżyjcie studenci wydziału chemicznego Uniwersytetu Opolskiego, bo nie znacie dnia ani godziny, kiedy was uchwycę (z głupią miną) i wrzucę do obiegu po sieci :P Just kidding. Or maybe not.... ]:D PS. Wow. Dzisiejszy artykuł na hackaday.com jest bomba. Polecam zobaczenie sobie tej demonstracji urządzenia.

środa, sierpnia 23, 2006

First time

To sobie musze zanotować. Właściwie to nie mam się czym chwalić, ale musze sobie datę zanotować. 22 Sierpnia 2006. Tak, to był ten dzień, kiedy nie powinienem pić tego wisky na tej feralnej imprezie.... Sześć... nie, siedem godzin temu myślałem, że umieram, bo było mi tak źle... Opróżnienie zawartości żołądka i zimny prysznic dobrze mi zrobił. Od dziś nie piję wisky. Ewentualnie zdezynfekuję rany za jej pomocą tak jak dr. Quinn, ale nigdy więcej wisky...

sobota, sierpnia 19, 2006

Noc na YouTube

O kurcze! Już wpół do szóstej rano? Wow. Dzisiejszą noc miałem spędzić inaczej... Miałem ale nie zrobiłem. Zły nawyk. Trzeba się go pozbyć. No więc było tak. Wczoraj odwiedził mnie ON we własnej osobie - prezes KNCH, Grzesiek. Przyniósł swój dysk a na nim fotki z naszej działalności przez ostatni czas. Miałem się zabrać za zkatalogowanie tego, wybranie pary fotek i umieszczeniu w galerii... Miałem... ale zobaczyłem reportarz w TV na temat YouTube.com, a będąc takim cyfrowym nomadą jak ja to strasznie destabilizuje plany na najbliższy dzień/noc. I tak w końcu trafiłem na "youtubowicza" o wdzięcznym nicku boh3m3(tak naprawdę to ma na imię Ben). Zaglądałem na tą stronę tego serwisu okazjonalie i jakoś miałem wrażenie, że jest to tylko stronka z śmiesznymi filmikami, ale po dzisiejszej nocy nabrała trochę głębszego znaczenia dla mnie. Jeden z userów zadał w klipie pytanie "Kim są ludzie oglądający YouTube? Czy jest jakaś społeczność?". Intrygujące pytanie, zważywszy, że treści na stronie nie są wzniosłe (pies pierdzący do kamery). Odpowiedzi były ciekawe. Jedną z nich była odpowiedź prawdopodobnie najstarszego użytkownika (86 lat), którego filmiki cieszą się obecnie dużą oglądalnością. Facet mówi dość ciekawe rzeczy i zobaczę resztę jego klipów później. Dziś jednak zobaczyłem odpowiedź bohm3m3'a i mi się spodobała. Zobaczyłem inne jego klipy i są po prostu rewelacja. To się nazywa Entertainment przez duże E. Serio. Dawno nie oglądałem coś tak śmiesznego, a zarazem mądrego. Dawno... TV ogłupia i dlatego internet chyba zastąpi w przyszłości TV. Facet jest kelnerem, ma problemy finansowe i kiepską kamerę internetową, ale dorobił się już statusu "YouTube Celebrity". I to nie dlatego, że wlepia śmieszne filmy skopiowane skąś. Nie! Facet ma po prostu niezły styl w przekazywaniu swoich przemyśleń. Dam przykład:
Na jego miejscu bym się wściekł. Ale właśnie dlatego, że się zachował tak jak się zachował oraz całe jego życiowe nastawienie imponuje mi. Po czasie stworzył też drugą część(lepsza). Hmmmm, czas coś zjeść i zabrać się za obróbkę tych fotek od Grzesia...

wtorek, sierpnia 08, 2006

Błogi Deszcz...

... a właściwie nie on, a Ona. To nie bełkot - nie dostałem do głowy ]:) Mówiłem, że deszcz to moja ulubiona aura? Chyba wspominałem... Dziś od rana mży... W każdym razie dziś szukałem piosenek z konkursu chemicznego na forum KNCH. A dokładniej utworu zespołu Nazareth pt. "Purl Selenite Expletive" nadesłanej prze villemo. Znalazłem i się okazało, że jest to, hmm sam nie wiem co... Jakś wstawka z ich płyty. Piosenką w każdym razie nie można tego nazwać. Więc zapytałem grzecznie google o piosenki z Selenitem (romantyczna nazwa co nie? - kamień księżycowy) i dostałem taką odpowiedź:
    Rurutia - Selenite (Karas ED)
Hmm. Poszperałem i wyszło, że Karas to taki Anime. Selenite - wiadomo. Rurutia- hmm, kto to?? Z opisów na forach dostałem smaka do przesłuchania tego utworu. Zwalił mnie z nóg brzmieniem [Posłuchaj fragmentu - 7 utwór]. Dawno czegoś tak pięknego nie słyszałem. Zaczynam rozumieć skąd się wzieły te wszystkie baśnie o syrenach i ich hipnotycznym śpiewie. Tak mnie wokalistka zaintrygowała, że postanowiłem się zagłębić bardziej w tematyce. Trochę się naszukałem. A więc, Rurutia to japońska wokalistka śpiewająca J-Pop. O jej samej wiadomo tyle, że ma pseudonim Rurutia co w języku Taithi oznacza "Błogi/rajski Deszcz" (ang. "Blissful Rain") oraz, że wydała już 5 album, a pozatym nic. Żadnego imienia,czy nazwiska, żadnegej wiadomości o wieku - komplatnie nic. Kobieta-widmo. Ceni sobie prywatność i za to ma u mnie dużego plusa. Czy ja naprawdę muszę wiedzieć z kim ostatnio spała Britney, by przez to zachęcić mnie do kupna jej płyty. I tak bym nie kupił. Tak sobie słucham jej pierwszego albumu i jestem wprost zafascynowany. Japoński język jest bardzo dzwięczny i teraz jakoś nie rozumiem czemu ludzie uważają, że jedynymi słowami jakie azjaci wypowiadają to "Ciąg-Ciąg" itp. Ba nawet się pomału już pojedynczych znaków kany nauczyłem jak szukałem utworów. Utwór 知恵の実 (wymawia się Czi No Mi, co znaczy "Owoc Poznania") szczególnie mi się spodobał. Narazie znam tylko tłumaczenie tytułów piosenek. Znalazłem tekst piosenki, ale niestety w zapisie fonetycznym, więc nie mogę tego przepuścić przez translator :( A tak chcę poznać treść. Krok po kroku szukałem wyrazów i tłumaczyłem sobie z japońskiego na angielski i na odwrót. I gdy już byłem na stronie gdzie myślałem, że są teksty piosenek klikam na link i co widzę? To: Człowiek może dostać doła jak się nie zna języka. Ale większego doła się dostaje jak się podejrzewa co tam może pisać... No dobra mam Media Player 9 i co z tego? I tak używam RealPlayera do odtwarzania clipów na stronach. Ale IE 6.0 ?? No way - mojego lisa nie zostawię. Firefox rządzi :] Smutne trochę, że takie flejtuszenie w kodzie akurat na japońskiej stronie. A ja myślałem, że w Japonii technologia jest naprawdę do przodu...

poniedziałek, sierpnia 07, 2006

Burn, baby burn... DK2 Powraca ]:)

Przymierzałem się do napisania czegoś, ale jakoś nie miałem o czym. Wstaję. Coś robię. Idę spać. I tak ciągle... nic ciekawego. Do tego jakoś nic mi się ostatnio nie chciało. Aż do przedwczoraj, gdy powrócił ON...Jak to mówią anglicy "old habits die hard" ]:)
Jedna rzecz zawsze mi humor poprawiała - pół godzinki gry w Dungeon Keeper 2. Ale od kiedy mam Windows XP mogę o niej zapomnieć, bo poprostu się wiesza. Ale przedwczoraj się szczęście do mnie dwa razy uśmiechneło. Raz znalezieniem przepisów na elitarne stwory, a w szczególności na "Elite Dark Angel" ]:D Od razu chciałem to wypróbować, ale gra ciągle się zawieszała... ]:(
Po czym trafiłem na to. Sprawdziłem i działa ]:)
No może nie do końca, bo z wychodzeniem z gry sąteż problemy, ale nie pada przynajmniej po 2 minucie gry. Btw, od dziś moją ulubioną piosenką jest znów "Disco Inferno" Bee Gees.

Took by suprise, one hundred stories high
people, get loose your, getting down on the roof
dont't you hear, folks screaming, out of control
it was so entertainin', when the boogie
starts to explode, i heard somebody say

burn, baby burn, disco inferno
burn, baby burn, come burn that mother down
burn, baby burn, disco inferno
burn, baby burn, come burn that mother down, burnin'