wtorek, września 26, 2006

No Power

Kolejne dwa dni mojego życia mineły. Miałem pare "atrakcji" , więc o nich trochę wspomnę.

Po pierwsze. Poznałem uczucie wpisywania uwagi całej klasie. Zasmakowało mi to uczucie. Złooo ]:) Ale tak na serio to było tak, że jedna z pierwszych klas tak mi się stawiała na praktykach, że nie sposób było prowadzić zajęć. Co ja mam sobie gardło zdzierać? W dodatku załapałem jakiegoś wirusa i dziś już choroba w pełnej okazałości. Ale wracając do tematu. Całe szczęście przyszedł fotograf by wziąść klasę na 5 min do zdjęcia klasowego. W tym czasie pobiegłem się doinformować gdzie im się wpisuje uwagi i jakie środki są do mojej dyspozycji. W końcu człowiek nie chce przekraczać swoich uprawnień. Po tym wpisie momentalnie się uciszyli. No więc, tak wpisałem się do ich zeszytu "złotych myśli" z ową sentencją: "Klasa swoim zachowaniem uniemożliwia prowadzenie lekcji". Dzień 25 września te małe potwory zapamiętają na dłużej.
Druga rzecz. Dziś miałem dopytkę z Pedagogiki. Wypowiedź ustna to dla każdego studenta koszmar, a tym bardziej dla tak mało elokwentnej osoby jak moja skromna osoba. Ale jak się okazało, to pani doktor jest wporzo. Mimo, odpowiedziałem na połowę pytań mam zaliczony ten przedmiot na 3. Hurra. Teraz to już tylko ćwiczonka z pedagogiki zaliczyć i nie będzie zaległości z 3 roku.

Co do tej cząsteczki na zdjęciu - jak ktoś by nie wiedział to jest to glukoza. Nasze biologiczne paliwo. Ostatnio jestem bez energii, więc się trochę tym zainteresowałem. Zna ktoś piosenkę z lat 70 "Sugar Sugar"? Oto małe przypomnienie melodii:
Ostatnio natrafiłem na ciekawą chemiczną przeróbkę tejże piosenki. Zespół, zwie się "Science Groove", a piosenka "Glucose, Glucose" [lyrics/mp3]. Dla mnie jako chemika piosenka jest bombowa. Może to przez te skrzywienie na punkcie tej nauki, ale mimo to trzeba przyznać, że pomysł na cover jest świetny. Najlepsza jest tam ta fraza:
Ah, glucose -- ah, sugar sugar --
You help me make ATP
When my predators are chasing me.

]:)

poniedziałek, września 25, 2006

Znów będą wakacje

Jak bym sobie teraz pośpiewał piosenkę "Wakacje" kabaretu OTTO. Dochodzi 3 w nocy, a ja dopiero co skończyłem sprawdzać kartkówki, które dałem dzieciakom w gimnazjum. Nie wiem czemu, ale odnoszę wrażenie, że z roku na rok te dzieci stają się coraz to głupsze. Za naszych czasów takich bzdur nikt nie pisał... Nevermind. Dostaną baniaki to się zaczną uczyć ]:) Złooo Jedyne co mnie martwi to fakt, że się dziś nie wyśpię, a jutro mam przyjść na dopytkę z pedagogiki. Aha, racja, nie wspominałem. Egzamin z pedagogiki zaliczony na 1+. Fajowo co nie? Jednego punktu zabrakło do zaliczenia. Ten przedmiot się za mną wlecze jak brazylijska telenowela... Ale zwał. Jak ten wtorek zaliczę, to będę miał wreszcie wakacje. Pięciodniowe, ale zawsze jakieś. Jednak ten 3 rok studiowania chemii to jest naprawdę wegetacja. Całe szczęście, że się to już kończy.

czwartek, września 21, 2006

Zabiegany wrzesień

Chciałem tutaj coś już dawno napisać, ale niestety ciągle za czymś biegam i się nie wyrabiam czasowo.

Po pierwsze - komp mi się zepsuł. Przez tydzień byłem jak taki internetowy bezdomny. Prawa Murphiego jednak się sprawdzają :/ Żeby sobie poprawić trochę humor i odpocząć mentalnie przed zbiżającymi się wrześniowymi wyzwaniami dałem się wyciągnąć przez kumpla Zielika na wypad do lasu na grzyby. Dzień wcześniej ktoś znalazł 5kg purchawkę olbrzymią, co jest raczej małym okazem, nie mniej jednak rzadko ktoś u nas tego grzyba znajduje. Sam pamiętam, że tylko raz w życiu jadłem tego grzyba i to było z ponad 10 lat temu. Nazbierałem trochę grzybków, głównie kanie, ale lepsze okazały się zdjęcia z lasu.
Pierwszym napotkanym grzybem okazała się przydrożna, niecałkiem dojrzała kania.


Amanita muscaria, piękne źródło muskaryny - 100% ucisza teściową ];)


Staw w wyrobisku kamienia wapiennego pobliskiej wsi Kamionek. Ten stary fragment wyrobiska odzyskała przyroda. Latem tam jest strasznie dużo żab.


Nie wiem czemu, ale Zielik nie podziela mojej fascynacji naturą. ]:D

Co jeszcze robiłem? Byłem oczywiście na 4 Opolskim Festiwalu Nauki. W tym roku była to dla mnie wyjątkowa impreza. Raz, że pokaz nam się naprawdę udał - czekam na fotki z luminolem takie jak ta. A dwa, że na nasze pokazy chemiczne przyjechało pare byłych członków KNCH m.in. nasz były prezes Radek, który ostatnio brał ślub, więc było co świętować sporą ilością etanolu ];D Wieczorne rozmowy z przyjaciółmi przy ognisku to jedna z tych chwil, które człowiek mile wspomina po latach. W tym takim sentymentalno-retrospektywnym nastroju przywitałem 17 września i wipiliśmy za moje zdrowie. Tja, 22 latka strzeliło. Mam nadzieję, że dostanę na starość Parkinsona zamiast Alzheimera - wolę trochę wylać, niż zapomnieć wypić.

Od poniedziałku prowadzę też lekcje w miejscowym Gimnazjum. Po pierwszym dniu trochę chodziłem zachrypnięty, ale już się przyzwyczaiłem do odpowiedniego mówienia i nie mam takich problemów. Ponadto znalazłem sobie hobby - robienie kartkówek. Strasznie mi to poprawia humor. Złooo ]:) W końcu część to moi sąsiedzi i sąsiadki. Jedna rzecz się zmieniła. Pogląd na pokój nauczycielski. Jak się kiedyś chodziło do szkoły to był to pokój o ciągle zamkniętych drzwiach. Tajemniczy i zarazem mroczny. Nikt tam dobrowolnie nie szedł. Teraz jest to dla mnie oaza spokoju, gdzie można wypić w spokoju kawę, otoczona przez dżunglę pełną małych, wrzeszczących łupieżców. Wraz z dzwonkiem zaczynają się bębny i tańce w wiosce kanibali.... Uga-czaka, uga-czaka...

Wczoraj miałem egzamin poprawkowy z organiki, który udało mi się poprawić na 4,5. Hurra. Jednak dostanę się na upragnioną pracownię preparatyki organicznej i będę badał metody otrzymywania potencjalnych leków na choroby cywilizacyjne typu Alzheimer ]:) Poświętuję to w weekendzie. Jutro jeszcze mam egzamin z pedagogiki i wreszczie zaczną się dla mnie wakacje. Krótkie, ale zawsze coś.

wtorek, września 05, 2006

Koniec wakacji

Jak to znów było w trailerze "Matrix Revolutions"? "Everything that has a begining has an end". Tak jak i wakacje. Szkoda. Ale z drugiej strony się też cieszę na listopad. Szkoda tylko, że wrzesień będzie taki ostry :/ Ale wracając do tematu. Koniec wakacji miałem nawet dość ciekawy. Byłem z kumplem(plus moja i jego rodzina) łowić ryby w Moszczance. Dość przyjemny dzień zważywszy, że pierwszy pstrąg był mój ]:D i w sumie złowiłem 5 ryb. Szkoda tylko, że nie przeszkoliłem rodziny w robieniu zdjęć moim nowym aparatem... Ciekawa scena. Trzymam wędkę między nogami i strzelam zdjęcia, aż tu nagle zaczyna coś szarpać linkę. Mówiem ojcu, żeby strzelił jak wyciągam pstrąga. I ustrzelił - cudowne zdjęcie moich nóg i całkiem niezły kawałek przedeptanego trawnika ]:/ No i zaczął się wrzesień. Wczoraj poszedłem do miejscowego Gimnazjum na rozpoczęcie roku szkolnego zapytać się jak to będzie z tymi praktykami i kiedy mam przyjść. Głupio było bo niby przy przedstawianiu nowych nauczycieli dyrektorka(która kiedyś mnie uczyła w podstawówce) powiedziała, że będzie nowy praktykant z chemii. Oczywiście nie wyszedłęm się pokazać całej zgromadzonej świcie gimnazjum i LO(ten sam budynek, 2 szkoły, 1 aula, wspólne rozpoczęcie :/) - nie słyszałem tego. Nawet gdybym słyszał, nie wyszedłbym. Swoją drogą po 4 latach usłyszeć znów dźwięk dzwonka szkolnego, było naprawdę traumatycznym przeżyciem. Całe szczęście nie byłem tam tak długo. Tego samego dnia miałem coś ciekawszego do roboty. Wykąpaliśmy psa, by wybrać się do weterynarza i go zaszczepić. Problem w tym, że Perła jest bardzo aktywnym psem. Więc go wsadziliśmy do starej torby, tak by tylko głowa wystawała i nie wierciła się po samochodzie. Tak leżała pomiedzy moimi nogami na siedzeniu pasażera. Chyba jej się nawet podobało, bo po chwili położyła pysk na siedzeniu i prawie drzemała. Jak wyszliśmy z samochodu to była bardzo cicho. Albo to był strach albo po prostu miała dość - rano zjadła pół kurczaka ]:) Po szczepieniu pojechaliśmy odrazu na działkę do dziadków. Ach. Słońce, świerze powietrze i obiadek na dworze w cieniu winorośli. Błogo.... Ale teraz niestety się skończyło i zaczął się czas intensywnej rekapitulacji wiedzy na egzaminy wrześniowe. kto mi wyświadczy przysługę i strzeli kulę w łeb?