wtorek, sierpnia 17, 2010

Kayaking

W ubiegłym tygodniu wybrałem się wraz z znajomymi na jednodniowy spływ kajakiem Wdą. Jak na mój pierwszy kontakt z taką formą rekreacji bardzo mi się podobało (mimo, że przez dwa dni miałem zakwasy). Wyruszyliśmy z wsi Lipusz, a dopłynęliśmy do jeziora Radolne. W sumie 18,8 km wiosłowania. Wda jest naprawdę piękna. Początkowo nurt jest szybszy, koryto węższe, a po drodze pełno przeszkód. Później bieg się uspokaja i można podziwiać meandry łąkowe, a jest co oglądać. Gdybym miał mój stary aparat fotograficzny z funkcją super-makro na pewno uganiałbym się za świteziankami. Z drugiej strony to chyba lepiej, że go nie miałem, bo przynajmniej od czasu do czasu patrzyłem gdzie płyniemy i w porę omijałem przeszkody, a przynajmniej większą ich część. Najspokojniejszy był spław przez jezioro Schodno (fot. powyżej) - cisza, spokój, pełno wody, słońce i piękny krajobraz. Byłoby całkiem sielankowo, gdyby nie na środku jeziora zadzwonił telefon mojej pasażerki. Od cywilizacji człowiek nie ucieknie... Ech. Trochę stresujące było też przepływanie obok łabędzi z młodymi, ale najwyraźniej zwierzęta te już się przyzwyczaiły do wodnych turystów i obyło się bez atrakcji. Wieczorem koło 18 dotarliśmy wreszcie do celu - jeziora Radolne (fot. powyżej). Ja wyprawę zakończyłem orzeźwiającą kąpielą w jeziorze. Przyznam, że był to męczący dzień, ale warto było i trzeba będzie to kiedyś powtórzyć.