środa, marca 01, 2006

Kocham hardcore...

... ale bez przesady. Od poniedziałku miałem maraton kolokwialny. Najpierw w poniedziałek koło z polimerów, wtorek - aminokwasy, a dziś z organiki - związki aromatyczne. Bilans: organy napisane najlepiej w grupie (to ja jestem Bogiem :P ), ale za to bania z aminokwasów za brak części preparatywnej - sam sobie jestem winien. Trzeba było kserować zaraz na początku materiały... tja człowiek mądry po szkodzie... Mam nadzieję, że polimery też są zdane. Przez te trzy dni spałem dziennie niecałe 3 h. Chciałem wlepić fotkę, którą zrobiłem w wtorek, ale sobie daruję - nie będę straszył ludzi. Ale ogólnie jest OK - dziś mnie tylko nie bolą włosy, bo nie mają nerwów. Pozatym sie niewiele działo. Tak z tych 3 dniowych nudów to się zapisałem do wikipedii - jak napiszę, jakiś artykuł to się pochwalę. Jak narazie gonią mnie terminy, więc znów muszę Arch'a odłożyć na jakiś weekend.... damm. Może na 2-3 tydzień coś z tym zrobię. Porobię screeny (jak będzie X chulał) i Kobra będzie Happy - zakład, że zaraz to skomentujesz? :] PS. Nie mam czasu ostatnio na szperanie w necie, ale słyszał ktoś o najnowszym pomyśle amerykanów? Nie? To polecam stronę. Ciekawe czemu nie ma koszulki z napisem "I changed the Orbit"?

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Bardzo chciałbym skomentować 'zaraz', ale nie zrobiłem tego bez mojej winy...
Winna jest choroba, która mnie właśnie dopadła :(
Nie wiem co to, ale wygląda na jakąś żołądkową grypę :|
Ale i tak bardziej Tobie współczuję, bo ja z moimi dolegliwościami mogę siedzieć w domku, a Ty musisz po swoje iść!
Gratuluję... Bycia Bogiem ;)
Hehehe i tak już serio - dzielnego trzymania się.
Nie podoba mi się za to bardzo, że reklamujesz worldjumpday ;p !
Ale tu już się rozpisywał nie będę, bo po prostu nie mam siły :(

Spróbuję Cię dopaść @tlen teraz, może mi się uda :]