poniedziałek, marca 06, 2006

About life

Moje dzisiejsze rozmyślanie będzie natury nieco hakerskiej. A mianowice podczas dzisiejszego szperania w necie znalazłem ten oto znak:
Hmm, niby nic szczególnego, ale jak wyczytałem tutaj to jest to godło wszystkich hakerów. No i tu sie zdziwiłem. "Why?" - pomyślałem. Fajnie wygląda, bo proste, ale co w tym takiego szczególnego. No i 2 minuty później już wiedziałem jak bardzo się myliłem co do tego znaku. Jak wyczytałem jest to symbol oparty na grze "Game of Life", a właściwie nie grze, a symulacji. Po małym doinformowaniu się znalazłem stronę, na której jest opis, zasady oraz sama symulacja jako aplet. Jak ten aplet zobaczyłem to powiedziałem "aha, więc te durne wygaszacze i aplety w linuksie z migającymi kropkami, które zjadały tylko niepotrzebnie cykle procka robiły właśnie to?". O co chodzi. Stawia się pare kropek i one zaczynają cię rozmażać i ginąć zgodnie z zasadami. Jak to twórca ujął - "a self-organizing system". Sprawdziłem - obojętnie, czy "zamieszałem" kropkami, czy bawiąc się w małego Adolfa eliminowałem je po kolei - układ powracał mniej więcej do tego samego stanu. Nie da się tego zatrzymać, ani opanować. Co więcej - im dłużej się tym bawiłem tym bardziej mi to zaczeło przypominać, prawdziwe życie. Czemu? Bo widniały tam 3 struktury, które mają swoich odpowiedników w prawdziwym życiu:
  1. "Szary zjadacz chleba" (oscylator) - mryga, to tu to tam, ale pozostaje w dynamicznym spoczynku. Czeka tylko jak dojdzie do niego "fala" i go zniszczy, bądź wprowadzi w ruch.
  2. "Tsunami" - mrygają jak szalone i robią "fale" zmian. Ciągle są w ruchu, powodując reorganizację systemu.
  3. "Uciekinier" - taki nonkonformista, żadko się pojawiał, ale jak już to z jaką determinacją opuszcał układ kierując się ciągle w jednym kierunku. Chciałem zobaczyć co się stanie jeśli dojdzie do granicy planszy, ale jak się okazało jest ona praktycznie nieograniczona, więc te struktury w pierwszej kolejności eliminowałem.
Tak się zastanawiam do jakiej kategorii się wpisać... Chyba coś pomiędzy 2 i 3... No i taka moja refleksja - filozofia próbuje od zarania dziejów odpowiedzieć, na pytanie "Jaki jest sens życia?", a tu matematyka odpowiada "Jak najdłuższe mryganie" :P

Brak komentarzy: