środa, lipca 16, 2008

Defence

Kiedy w ubiegły piątek szedłem przez opolski dworzec pomyślałem "nie tak to sobie wyobrażałem". Nigdy nie jest tak jak to sobie wyobrażamy. Na przykład ja sobie nigdy nie wyobrażałem, że kiedyś pójdę w upalny czerwcowy poranek w czarnym garniturze przez zatłoczone miasto bez ani jednej kropli potu na skórze. Tak dla wyjaśnienia - od dzieciństwa strasznie pocą mi się dłonie. Próbowałem częstego mycia, antyperspirantów, a ostatnio nawet leku z chlorowodorotlenkiem glinu. Nic nie pomogło. U mnie to chyba ma podłoże nerwowe. A tu proszę - suche dłonie. Pewnie z nerwów. Każdy zresztą się w takiej chwili denerwuje. W końcu pracy magisterskiej broni się tylko raz w życiu (oczywiście pomijając tych co ciągną kilka kierunków). Wracając do tych wyobrażeń. Jak zaczynałem studia myślałem, że zrobię jakąś ciekawą pracę dyplomową i oczywiście ją świetnie obronię. Tak to już jest. Człowiek jest młody, ambity i ma głowę pełną marzeń, a na koniec spotyka rzeczywistość...

Do obrony uczyłem się otrzymywania α-aminokwasów za pomocą syntezy Streckera, metodą Hella-Volharda-Zielińskiego, redukcyjnego aminowania α-oksokwasów... Powtórzyłem sobie mechanizmy aktywacji grupy karboksylowej, a w szczególności za pomocą dicykloheksylokarbodiimidu. Potrenowałem różne strategie syntezy peptydów. Słowem - nastawiłem się na pytania w jakikolwiek sposób powiązane z syntezą moich hybryd peptydowych. A tu zonk - pytania z estrów i świeć facet oczami. Całe szczęście nie jestem taki głupi na jakiego wyglądam, więc coś wymyśliłem, ale z ogółu mojej wypowiedzi nie jestem zadowolony. Podobno nikt nigdy nie jest ze swojej odpowiedzi zadowolony, ale ja do siebie zawsze podchodzę wymagająco i tutaj trzeba po męsku przyznać, że dałem ciała. No cóż. Przynajmniej trochę otuchy przyniosły mi słowa "komisja egzaminacyjna ma zaszczyt oznajmić Panu, że przyznaje Panu tytuł magistra chemii...".

Ludzie sobie wyobrażają, że po takim czymś człowiek skacze z radości, chodzi 10 cm nad ziemią i zaraz potem upija się do nieprzytomności. No, ale chyba już uzgodniliśmy jak to z tymi wyobrażeniami bywa (chociaż z tym upijaniem to akurat trochę prawdy w tym jest ]:D ). W każdym razie ten rozdział mojego życia mogę już zamknąć. Teraz czas myśleć o dalszej przyszłości, a ta być może będzie łączyć to co lubię - chemię i informatykę. No, ale na razie nie zapeszajmy.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

No to teraz pozostaje mnie tylko tytułować Waszmościa Magister...


Phosphoros

Lightnir pisze...

Bez przesady. Nie popadajmy w formalizm. Wystarczy "Wasza Rogatość"

]:D

Anonimowy pisze...

...albo "Wasza Kosmatość" ];) A poza tym to oczywiście gratuluję mgr!

vatten

Lightnir pisze...

He he he. Zapamiętam sobie. Ostatnio byłem trochę czuprynę skrócić, ale i tak rośnie jak polimer inicjowany rodnikowo ]:)

Phosphoros pisze...

Coż, a zatem pozostaje Waszmości Rogata Persona... jakkolwiek to brzmi