środa, kwietnia 04, 2007

Deep forest run

W zeszły wtorek postanowiłem, że pójdę sobie z aparatem fotograficznym w las porobić parę fotografii, a w szczególności makrofotografii przyrody. Chciałem znaleźć sobie coś małego, a zarazem ciekawego w całym tym wielkim lesie.
- Boję się Poncho.
- Bullshit. Ty się nie boisz nikogo.
- Tam coś jest i czeka na nas, i to nie jest człowiek. Wszyscy zginiemy.

Las momentami wyglądał groźnie...

...ale też i pięknie.


Po mniej więcej godzinie chodzenia przeszła mi ochota na robienie zdjęć. I wtedy to się stało...
- Co ona mówi?
- Mówi, że dżungla przyszła i go zabrała...

... naszła mnie ochota na bieg przez las. W melodię absurdu urządziłem sobie mały leśny parkour przez wszystkie napotkane zwalone drzewa, górki, dołki i krzaki. Dawno nie miałem takiego skoku adrenaliny...
- Stary, krwawisz.
- Nie mam czasu, by krwawić.
... i takiej zdartej od krzaków skóry oraz takich zakwasów w udach. Ale suma sumarum to było fajnie. Szkoda tyle, że przez następne 2 dni próbowałem się z tych zakwasów wylizać bezskutecznie ];)

2 komentarze:

niebla pisze...

Przecierałeś leśny szlak,
lecz widzę, że kondycji Ci brak
Bo choć zapału miałeś za dwóch,
To-ś potem coś spuchł :PPPP

Lightnir pisze...

Ha ha ha, very funny...

Nie spuchłym, tylkom przebywszy
boru ciemnego bezkresną dolinę,
tchu niecom złapać musiał,
by pobiec dalej, po schodach, na wyżynę,
gdzie komputer już na mnie czekał -
mych wypraw milczący świadek,
i zdjęcia ochoczo na dysk zgrał,
gdy jam usiadł na własny ...

]:P