A więc po długim majowym tygodniu wróciłem z XXVI Ogólnopolskiej Szkoły Chemii. Ogólnie to powrót do rzeczywistości był dla mnie hardcorowy. Raz, że mieliśmy akcję z pociągiem. Ukłony w stronę PKP S.A. - oczywiście tyłem. Mówiąc krótko musieliśmy się integrować przez 3 h na dworcu Kraków Główny z lokalną subkulturą meneli, bo jeden pociąg nie chciał poczekać na nasz opóźniony o 10 minut... A dwa, jak wróciłem do domu o 7 w niedzielę, położyłem się "na chwilę" i akurat zostałem obudzony w poniedziałek coś po 5 rano... No, ale w tym wszystkim były też plusy. Poznałem bliżej Bieszczady. Przynajmniej pewną dolinę ];)
"Witamy w dolinie rozpusty"
Szczegóły wkrótce - na razie gonią mnie zaległości na uczelni.
1 komentarz:
heh, hardkorowy to jest dworzec w Katowicach, ten w Krakowie to czysta galicyjska kultura, było se pójść na rynek, blisko jest, a jeszcze bliżej galeria krakowska :P
oj, brakowało Wam przewodnika :P
Prześlij komentarz