sobota, maja 12, 2007

Bieszczady 2007

No więc miałem napisać o tej dolinie rozpusty. W sumie to było najlepsze wydarzenie podczas trwania XXVI OSCH. Szkoła była jaka była i na ten temat się nie będę wypowiadał. Ale po południu drugiego dnia(1 maja) mieliśmy już dosyć nudy w ośrodku i wyszliśmy po pobliskiej Wetliny tylko po znaczki pocztowe i drobny prowiant. Wchodząc do wioski przywitała nas muzyka oraz roztańczeni mieszkańcy. Jak się okazało co roku organizują oni pochód pierwszomajowy oraz imprezę zaraz po pochodzie. Kupiliśmy co trzeba było i wkręciliśmy się trochę w tłum.
Po chwili, nasze dziewczyny wyrwały pana Józka - prawdziwego bieszczadzkiego anioła - by zrobić sobie z nim zdjęcie.
Anioły są całe zielone
Zwłaszcza te w Bieszczadach
Łatwo w trawie się kryją
I w opuszczonych sadach

W zielone grają ukradkiem
Nawet karty mają zielone
Zielone mają pojęcie
A nawet zielony kielonek

Jak na prawdziwego anioła przystało pan Józek miał skrzydła oraz zielony kielonek wiszący u szyi na zielonej wstążce.
Anioły bieszczadzkie, bieszczadzkie anioły
Dużo w was radości i dobrej pogody
Bieszczadzkie anioły, anioły bieszczadzkie
Gdy skrzydłem cię trącą już jesteś ich bratem
No właśnie. Szybko pojawił się z-ca sołtysa, który sam pochodzi z Opola. Jak się dowiedział, że jesteśmy opolanami przywitał nas starym polskim zwyczajem. Trzeba przyznać, że facet wie jak promować wieś ]:D A że humor nam zaczął dopisywać poszliśmy tańczyć. Specjalnie dla nas kapela zagrała "Te opolskie dziołchy". Z taką gościnnością to się dopiero pierwszy raz spotkałem.

I tak z drobnego wypadu po znaczki, wróciliśmy po 3 godzinach, chwiejnym krokiem do ośrodka wrzeszcząc na cały głos hasło podchwycone od sołtysa:
My się umiemy bawić bez alkoholu... Ale po co?

];)

Poza tym zaliczyłem 3 szczyty w jeden dzień - Halicz, Tarnicę i Szeroki Wierch. Parę wybranych widoków z tych wypraw wrzuciłem tutaj

Brak komentarzy: