Nocy, kochanko moja... przyjdź do mnie i otul mnie płaszczem utkanym ze światła gwiazd... złóż na mych ustach pocałunek zapomnienia... pieść mnie i dotykaj... całuj... daj wytchnienie i odpoczynek u twego boku... dziś nawet Księżyc nie będzie o ciebie zazdrosny... a nad ranem, kochanko moja, odejdź, pozostawiając mnie na cały dzień... wszak jutro wieczorem znów przyjdziesz... spragniona nowych doznań, stęskniona nowych wrażeń... Nocy, idealna kochanko...
(znalezione tutaj)
Znów się za tobą Nocy, kochanko moja stęskniłem. Za twymi czarnymi skrzydłami niewinności rozdartymi szeptem niewypowiedzianych słów... Za blaskiem twych oczów przenikającym przestrzeń jak ostrze zabójcy... Pragnąłem znów poczuć zapach parującej rosy na twej szyi... Przecedzić przez palce aksamitną rzekę twych włosów... Spocząć na twej wibrującej z każdym oddechem piersi i wsłuchiwać się w melodię graną przez Ciszę i bicie twego serca... Ty jedna pozwalasz odlecieć mym kruczym myślom z klatki dnia w przestworza, by tam zataczały swe kręgi... Cicho... Cicho, nie mów nic... Nie... Mów! Wypowiedz wszystko, a słowa niech będą pocałunkami... I leżmy tak w miłosnych objęciach odurzeni winem tej chwili...
Dlaczego odchodzisz? Zostań!
Wrócisz jutro?
Wróć...
3 komentarze:
Zatęskni...
wróci... będzie szukać Twoich dłoni... ust Twoich...
Dotyk, zapach, Twój smak...odgłos oddechu Twego zapisze w pamięci by wracać, wracać, wracać...
Niestety nie wróciła już tak pięknie wystrojona w gwiazdy i ciszę...
...no cóż...
Prześlij komentarz