poniedziałek, kwietnia 03, 2006
Wyjazd do "Azotów"
Długo nic nie pisałem. Zresztą nic szczególnego się nie działo. No może trochę. W ramach przedmiotu Technologia Chemiczna uczelnia nam załatwiła 4 wyjazdy do Zakładów Azotowych w Kędzierzynie-Koźlu. No i jestem właśnie po drugim. Jak było? Hmm... Tak sobie tego nie wyobrażałem. Znacie te obrazy z filmów wojennych - getto, zburzone kamienice, barykady? Coś w tym stylu... no z wyjątkiem tych nowszych instalacji - te stare pamiętały jeszcze czasy Hitlera. Na pierwszym wyjeździe było spoko. Dali nam kaski i maski gazowe no i takie tam ogólne BHP jak uciekać przed chmurą gazu w przypadku skażenia . A potem podział na grupy i zwiedzanie. Mojej grupie trafiła się produkcja kwasu azotowego. I zaczeło się ciekawie... Oprowadzający nas facet powiedział: "Na początek pójdziemy sobie zobaczyć sprężarki". No i poszliśmy. Idziemy... Idziemy... Wciąż idziemy... (mówiłem już, że to duży obiekt rozciągający się na kilometry?) ... No i nagle coś mnie twarz swędzi. Po chwili znowu. Bardziej. Koledzy też się drapią. A prowadzący na to: "Czujecie to? Tam przed nami stała się chyba jakaś usterka - zawracamy". Weszliśmy dokładmnie w jakąś chmurę smogu kwasowego. BE-A-utiful, jak to mawiał Bruce wszechmogący. Co dalej? Uroki świerzego powietrza z domieszkami tlenków azotu, siarki, amoniaku.... Ale mimo tego wszystkiego ciekawie było. Na drugim wyjeździe poszliśmy na "Saletrzaki", czyli produkcję azotanu amonu. Dla tych co nie wiedzą to wyrąbisty nawóz sztuczny, który też ma niezłe właściwości wybuchowe - ale to już na marginesie. Niestety nie było już tak ciekawie jak poprzednim razem, bo koleś gadał niewyraźnie. Ale za to dostaliśmy za free trochę granulatu :] (fot.1 - granulki o średnicy 5 mm). Wyobraźcie sobie 2 boiska piłkarskie, albo taki Mundial, zasypany hałdami granulatu na 5 m - taką tam mają halę magazynującą. Naprawde robi wrażenie. Koleżanka mi mówiła, że jak oni byli to koleś powiedział tak: "1 granulka - roślina doniczkowa rośnie, 2 granulka - rośnie szybciej, 3 granulka - roślinie wypala kożenie i usycha". Lol. Tak sie składa, że jak koleś pokazywał nam suszarkę bębnową wypadł taki zbrylony kawałek o średnicy 5 cm (fot.2). Jaki kwiatek mam tym zabić?
Nie mogę się poprostu zdecydować ]:->
Fot. 1
Fot.2
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz