niedziela, kwietnia 06, 2008

Home control center

Ja to mam pecha. Miałem plany na ten weekend, a tu co? Monitor służył mi bez większych problemów przez 6 lat, aż do ubiegłego piątku, kiedy to zrobił "Bzzzyt... Bzzzzyt... Boooom!" i z wielkim hukiem i smrodem palonego bekalitu zabrał piksele w mroczną otchłań kineskopu. Akurat musiało się to stać jak gonią mnie deadline'y. Cholerne prawa Murphy'iego. Zwykły Kowalski pewnie zadzwoniłby do znajomego informatyka z hasłem "Stary wpadnij, bo łindołs mi nie chce się uruchomić". Całe szczęście ja jestem bardzo adaptatywną osobą i potrafię się szybko przestawić do nowej sytuacji. Zajęło mi to jakieś pół dnia, ale w końcu udało mi się sklecić tymczasowe "centrum dowodzenia".
Z pomocą przyszedł mi tu zrobiony jakiś czas temu przeze mnie kabelek do połączenia TV z PC. Przypomniało mi się, że mam jeszcze taki stary, zepsuty 15 calowy monitor. Wprawdzie ma walnięty przeplot, ale do trybu tekstowego się nadaje. Podpiąłem TV jako drugi monitor, który służy mi do pracy w trybie graficznym. W prawdzie nie jest to powalająca rozdzielczość, ale do oglądania "Włatców Móch" oraz paru elementarnych rzeczy wystarcza. Wszystko oczywiście pod banderą pingwina. Na XP nawet nie mogłem się zalogować i włączyć klonowanie ekranu. Cóż... Tryb tekstowy przezywa u mnie swój renesans.
Zamiast Kadu używam teraz EKG.
Zamiast Firefox'em przemierzam sieć Lynx'em.
Zamiast Amaroka muzykę serwuje mi Mplayer.

Cholera!... Oby w poniedziałek się okazało, że monitor można naprawić, bo jakoś mi się nie uśmiecha wydawać kasę na nowy. A poza tym, granie w Warcrafta na TV (tak, dobrze czytasz drogi czytelniku - pod linuchem można całkiem sporo rzeczy odpalić) to nie to samo co na monitorze. Brakuje mi tego high-detalicznego uroku Nocnych Elfów....
Aha. Byłbym zapomniał o najważniejszym. Chciałbym w tym miejscu podziękować programistom z Mozilli za zaangażowanie oraz włożony trud w tworzeniu silnika Gecko. Gdyby nie wbudowana w Firefoksa i Thunderbirda funkcja powiększania tekstu, nie byłbym w stanie dziś napisać ani maila, ani tego posta. Jak poznam kiedyś osobiście programistę z Mozilli to postawię mu piwo ]:) Słowo honoru.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Warcraft ma jakiś natywny instalator na linuksa, czy używasz do niego wine'a (lub cedegi)? Na swoim ubunciaki gram w nevewrinter nights, ale tylko przez wine i jednak widzę trochę niedociągnięć (chociaż gra działa dobrze, wolę jednak pograc w nia na windzie - o zgrozo).

Lightnir pisze...

W Warcraft III grałem na moim archu przez wine'a używając windowsowej instalacji (wine WarcraftIII.exe -opengl). Niedawno kupiłem sobie diamentową edycję Neverwinter Nights w empiku (ta po polsku na DVD) i się bardzo rozczarowałem. Ta gra to jedna z nielicznych gier komercyjnych, która doczekała się natywnego klienta na pingwina. Niestety polskie wydanie jest naprawdę schrzanione (ukłony tyłem dla CDProject). Instalator jest tylko pod windowsa. Ba, pliki z danymi na płycie spakowane jako CAB, a nie ZIP jak to jest w przypadku wersji anglojęzycznej. Pod wine'em udało mi się ją odpalić po polsku z windowsowej instalacji, ale tylko w oknie, a chciałbym fullscreen. Próbowałem też instalować natywnego linuksowego klienta podmieniając nieco plików z danymi z instalacji windowsowej, ale skończyło się na tym, że albo miałem naruszenie pamięci, albo jak się uruchomiła gra to była po angielsku i czepiała się, że nie mam najnowszej wersji klienta i mam ją zpatchować.