Od kilku dni siedzę i robię to samo - projektuję pewną stronę. Uparłem się, że zrobię ją w takim stylu jak tylko ja potrafię(czyt. 200% normy + uczta dla oka). Od tego siedzenia nad tym projektem i spoglądania w ten czarno-niebieski ekran oczy mnie strasznie rozbolały, więc dziś popołudniu poszedłem spać... I stało się - miałem sen. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ja nie śniłem nic od dłuższego czasu, a przynajmniej od tak dawna, że nie pamiętam kiedy był ten ostatni raz. Sen był taki:
Wjechałem na boisko campusu UO tuningowaną Hondą Civic Type R. Miała takie piękne lampy halogenowe z niebieska poświatą i cała była w odcieniu jasnego błękitu(takiego). Zrobiłem nią kilka wolnych pokazowych okrążeń dookoła boiska, podkręcając przy tym głośniki by wszyscy mieszkańcy "spójnika" mogli sobie posłuchać "Get Low". Jak już sobie wyjechałem z boiska, to nagle się okazało, że nie siedzę w tuningowanej Hondzie tylko w jakimś gokarcie. Na domiar złego wjechałem na jakąś ulicę z kostki brukowej tak, że jazda dała się we znaki. Ulica nagle stała się dość stroma. Jadąc pod górkę utknąłem w korku spowodowanym przez zakonnicę siedzącą w takim samym gokarcie jak ja i kłócącą się z jakąś panią przechodzącą obok. Chciałem się w słuchać o co się tak sprzeczają, ale w tym momencie poczułem szarpanie za ramię i głos mówiący "Wyłącz komputer - burza idzie.". Cholera jasna. Człowiek raz na rok ma sen, a tu go budzą z powodu byle jakiejś burzy...
Za oknem w parapet pluszcze tak ładnie nocny deszcz, więc na koniec jeszcze wrzucę coś w tym klimacie. To się nazywa marketing. Jeszcze album nie wyszedł, a mi muzyka nie wychodzi z głowy. Zapewne za sprawą tego chrząszcza i tych kropel...
Pora iść spać. Przynajmniej na te 7 godzin, bo w końcu jutro pogawędka z dziekanem na temat mojej przyszłości ]:(
Wjechałem na boisko campusu UO tuningowaną Hondą Civic Type R. Miała takie piękne lampy halogenowe z niebieska poświatą i cała była w odcieniu jasnego błękitu(takiego). Zrobiłem nią kilka wolnych pokazowych okrążeń dookoła boiska, podkręcając przy tym głośniki by wszyscy mieszkańcy "spójnika" mogli sobie posłuchać "Get Low". Jak już sobie wyjechałem z boiska, to nagle się okazało, że nie siedzę w tuningowanej Hondzie tylko w jakimś gokarcie. Na domiar złego wjechałem na jakąś ulicę z kostki brukowej tak, że jazda dała się we znaki. Ulica nagle stała się dość stroma. Jadąc pod górkę utknąłem w korku spowodowanym przez zakonnicę siedzącą w takim samym gokarcie jak ja i kłócącą się z jakąś panią przechodzącą obok. Chciałem się w słuchać o co się tak sprzeczają, ale w tym momencie poczułem szarpanie za ramię i głos mówiący "Wyłącz komputer - burza idzie.". Cholera jasna. Człowiek raz na rok ma sen, a tu go budzą z powodu byle jakiejś burzy...
Za oknem w parapet pluszcze tak ładnie nocny deszcz, więc na koniec jeszcze wrzucę coś w tym klimacie. To się nazywa marketing. Jeszcze album nie wyszedł, a mi muzyka nie wychodzi z głowy. Zapewne za sprawą tego chrząszcza i tych kropel...
Pora iść spać. Przynajmniej na te 7 godzin, bo w końcu jutro pogawędka z dziekanem na temat mojej przyszłości ]:(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz