- "Look closer" - motto przewodnie "American Beauty", skłania mnie zawsze do przyjrzenia się osobie, rzeczy, zjawisku dokładniej. Wtedy pewne ważne wspomnienia są wyraziste.
- "What is "real"? How do you define "real"? If you’re talking about what you can feel, what you can smell, what you can taste and see, then real is simply electrical signals interpreted by your brain." Te słowa Morfeusza skłaniają człowieka do zwiększenia doznań zmysłowych, bo to one definiują postrzeganą przez nas rzeczywistość.
czwartek, grudnia 28, 2006
Microcosmos in macrosize
Tak naprawdę moją percepcję otaczającego mnie świata ukształtowały dwa filmy - "American Beauty" i "Matrix". Czemu? Bo po obejrzeniu uczą dwóch rzeczy:
niedziela, grudnia 24, 2006
Nowy pingwin na gwiazdkę
Ostatnio mam taki greench'owy nastrój, ale nie będę się tutaj tłumaczył czemu. Raczej opowiem co robiłem ostatnie 2 dni. Od mojego ostatniego feralnego upgradu kernela i reinstalki ARCH'a straciłem internet na linuksie. Korzystając z przedwigilijnego czasu wolnego zabrałem się za rozpracowanie tego małego, ale jakże wrednego problemu. Czytałem fora, pytałem google i ciągle nic. Aż do wczoraj kiedy to dowiedziałem się, że właśnie wyszedł ARCH Linux 0.8 o kryptonimie "VooDoo". Taa, odrazu puściłęm sobie "Voodoo people" Prodigy ]:) i zabrałem za ściąganie ISO. Zainstalowałem sobie, sterowniki do modemu zadziałały i... TADA internet znów był. Ale szczerze to miałem cykora, że po wgraniu paczek znów się coś zwali i net padnie, dlatego nie robiłem reboota tylko zarzuciłem pacmanowi jak najwięcej pakietów do pobrania, tak że jakby co się stało to będę je miał na dysku. Nic się nie stało, ale zabawne było to:
[root@developer ~]#uptime
20:07:26 up 18:52, 4 users, load average: 0.07, 0.17, 0.37
Ładnie, prawie 19 godzin non-stop chodził system. To chyba mój osobisty rekord na linuksie. Ustawienie wszystkiego w taki sposób jakbym chciał okazało się nie takie proste jak bym chciał. Okazało się, że Xorg ma jakieś zatargi z KDE i za nic świecie nie chiał mi uruchomić tryb graficzny. W końcu problem rozgryzłem i wtedy sobei coś przypomniałem co widziałem kiedyś na youtube.com, o czym czytałem już na wikipedii i o czym mówił też artykuł przeczytany w jakimś czasopiśmie komputerowym w Empiku. Słowo klucz - BERYL.
U mnie to wygląda nieco inaczej:
Ja ostatnio polubiłem indygo i różne odcienie niebieskiego i czerni, stąd ta tapeta. Nawet screenem uchwyciłem efekt minimalizacji amaroka. Nie ma to jak nowy, piękny linux na święta.
Hmm... Jak tak na tą tapetę patrzę to dostałem inspiracji na pewien rysunek. Spadam po kawę i pastele ]:)
czwartek, grudnia 21, 2006
Like a shadow...
...On The Wall If You Come or If You Go Not protected by The Law But Still... IncognitoAhh, jak ja kocham ten album Enigmy. Tak mi się ta piosenka przypomniała dziś jak wracałem z uczelni. Czemu? Bo wracając dzisiaj z kołowej wigilii miałem dziwny nastrój, a akurat aparat miałem przy sobie. Tak powstało parę fotek. Zadziwiające co ta stara, 3.1 megapikselowa, przekłamująca kolory matryca czasem uchwyci. Uchwycić uczucia jest niezwykle ciężko...
środa, grudnia 06, 2006
Feeling the same way all over again...
Zacznę od rysunku - zacząłem go rysować w ten sam wieczór, kiedy zobaczyłem ten czerwony księżyc, ale jakoś nie mogłem ostatniej ćwiartki skończyć na szybko. Rysunek powstał na bazie mojej tapety - za długo się w nią wpatrywałem ];) Co do reszty... no cóż... Mam taką huśtawkę nastrojów - złość, smutek, obojętność, znów złość, dlatego znów mnie rzuciło na pewne muzyczne kawałki. Znalazłem sobie utwór za którym już kiedyś szalałem - melodia tytułowa z serialu "Angel". Wykonany przez Darling Violetta utwór oficjalnie się zwie "Angel", ale od fanów otrzymał nazwę "Catharsis of Sufferan". Jak ja kocham tą wiolonczelę za tą nastrojowość. Anioła sobie słucham jak jestem wzburzony, ale ostatnio uczucia przechodzą w jedno - obojętność. Pociąg uciekł - co z tego?
Nie byłem na zajęciach - co z tego? Z pewnymi osobami nie rozmawiam - co z tego? Dziennie budzę się po 8, powinienem już o 6 - co z tego? Coś czuję, że to się za chwilę obróci przeciwko mnie, przynajmniej niedopatrzenia jeśli chodzi o moje obowiązki. W tym wszystkim znów odkrywam na nowo album "Come Away with Me" Nory Jones, a w szczególności tą piosenkę:
Aha 2 dni temu znalazłem coś ciekawego w necie i teraz mam projekt do realizacji, jak skończę to go na pewno tutaj opiszę. Pierwsze fotki są już obiecujące.
]:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)