sobota, marca 14, 2009

/var/log/temperatura.log

Obecny tydzień zrobiłem sobie niejako wolne i odwiedziłem rodzinę. Plan był taki by wypocząć, odwiedzić znajomych i popracować trochę w domowym zaciszu nad pracą badawczą popijając kawę. Plan się rypnął. To człowiek jedzie te 680 km z Gdańska na Opolszczyznę tylko po to by się rozchorować i zdenerwować. Ale może tak po kolei. Przed moim wyjazdem mieliśmy problemy z klimatyzacją w wydziałowej serwerowni. Jak klima świrowała to klaster generował taką ilość ciepła, że temperatura skakała do 44 °C. Jakby wstawić jeszcze lampy UV, leżak i podawać koktajle w łupinach kokosów to można by nabrać klimatu wysp Bahama... W każdym razie powstał projekt monitoringu temperatury w serwerowni. Korzystając z mojego offtime'u postanowiłem zbudować stosowny sensor temperaturowy w oparciu o mikrokontroler DS18B20. Głównie opierałem się na tej stronie. Wybierając się rowerem do dziadków zahaczając o sklep elektroniczny. Jak na polską marcową aurę oczywiście padało i wiało. Jak można się domyśleć rozchorowałem się już następnego dnia.
- Spisujecie głupoty z internetu, a potem dziwicie się, że nie działa... Takiej diody nie ma. Dla Diody Schottky'ego zawsze podaje się, oprócz napięcia, moc... Kabel telefoniczny jak sama nazwa wskazuje nie służy do transmisji danych tylko do innych celów... Na czujniki to tym bardziej kabel powinien być ekranowany. Bierzesz Pan ekran i podłączasz do masy i działa...

Co ja się nasłuchałem przy zakupie tych części. Miałem ich tylko trochę na liście, a w sklepie przesiedziałem dłużej niż w kolejce za chlebem. Nie twierdzę, że pozjadałem wszystkie rozumy. Wystarczy mi tytuł magistra chemii oraz fakt, że znam się co nieco na programowaniu i systemach unixowych. Przytaknąłem milcząco głową i z pokorą przyjąłem te informacje wychodząc z sklepu z portfelem lżejszym o trzy dychy. Tego samego wieczoru przystąpiłem do zabawy z lutownicą i skleciłem taki oto układzik: Moje pierwsze próby sensora opóźniły jednak choroba oraz rodzina/sąsiedzi. Informatyk się zjawi raz na parę miesięcy i od razu do niego ludzie lgną ze swoimi pseudo-problemami jak muchy do lepu. A to siostra ma problemy z reinstalacją swojej Wingrozy. A to sąsiad ma problem z włączeniem nowo zakupionego laptopa (tak, to prawda - niektórzy jeszcze nie słyszeli o hibernacji...). A to matka ma problem z wypaleniem płyty pod Ubuntu. Ach... Ostatnią rzeczą jaką chcę robić w gorączce to grzebać przy czyimś komputerze (memo na przyszłość - zamówić sobie taki T-Shirt, koniecznie po polsku). Wracając do pomiaru temperatury - użyłem programu digitemp.
# ./digitemp_DS9097 -q -s /dev/ttyS1 -a -n0 -d30 -o "%Y/%m/%d/%H:%M:%S %.2C" -l /var/log/temperatura.log & Pierwsze wyniki wyglądały tak: Zdziwiły mnie te nagłe skoki temperatur. Zakłócenia elektromagnetyczne raczej mogę wykluczyć, bo ekranowanie podłączyłem do masy. Poza tym w pobliżu nie było takiej ilości źródeł zakłóceń. Zabezpieczyłem, więc czujnik przed wilgocią używając gorącego kleju i taśmy izolującej (teraz wystaje tylko sam czubek mikrokontrolera). Powtórzyłem pomiar przez dwie doby i tym razem takich skoków nie było. Przy okazji nauczyłem się trochę gnuplota i odświeżyłem pisanie skryptów w Pythonie. Wyniki wyglądają obiecująco:
Już nie mogę się doczekać, by przetestować to w "warunkach polowych" tj. wydziałowej serwerowni ]:)

Brak komentarzy: