wtorek, października 07, 2008

Sword

Alkohol poprawił mu humor. "Chodź zagramy w taką grę - bierzesz pierwszą lepszą książkę, otwierasz na setnej stronie i czytasz trzecie zdanie." Sięga po jedną książkę. Potem drugą, trzecią, czwartą... Czytają zdania wyrwane z kontekstu. Jest zabawnie. Wyciąga kolejną książkę. Setna strona jest pusta. Przewraca stronę wstecz. To tomik wierszy. Czyta.
Samookreślenie

Ja wyłoniony z dziejów
jak kropla deszczu z burzy
toczę się w kurzu życia
równie nietrwały. Dante
powiedziałby o sobie:
ja miecz wyjęty z rany.

Miecz... wyjęty z rany... Czuje nieprzyjemne kłucie w klatce piersiowej. Wtedy zauważa, że On znów stoi przed nim opierając się jedną dłonią o regał, a drugą wbijając mu w pierś. "Wiesz, że przede mną nie uciekniesz. Nie schowasz się nawet na krańcu świata." Na czarnej twarzy gościa pojawia się złośliwy grymas. Chciał powiedzieć - "Zawsze mogę spróbować", ale postanowił milczeć. Zamknął książkę i ruszył pić dalej. Rzut oka przez ramię. Gościa już nie ma. Pozostał jedynie wypalony ślad na regale w miejscu, gdzie spoczywała jego dłoń.

Brak komentarzy: