Parę dni później postanowiłem swoich sił na jednym z dzieł Victorii Frances. Muszę przyznać, że ilekroć przechodzę w empiku obok stoiska z posterami zawsze zatrzymuję się przy kopiach jej prac. Ot, taka moja słabość do obrazów upiornych kobiet w długich sukniach...
Tej samej nocy jakieś licho skłoniło mnie, by wyciągnąć znów pastele i zamazać nimi coś większego. Dwie prace w jedną noc - to mój osobisty rekord. Dałem się trochę ponieść impresji i tak powstał taki oto portret:
Była to raczej zabawa barwą niż dbanie o detal.Cóż wrzuciłem to co chciałem pora wracać w świat kodów, liczb i programów...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz